Kiedy byłam mała, zawsze zastanawiałam się, skąd Mikołaj wie, o czym marzę. Jak każde małe dziecko, pisałam listy do św. Mikołaja. Oczywiście zaadresowane do Laponii. Miałam nadzieję, że wszystkie doszły, bo mamusia obiecała, że zaniesie je na pocztę. Hmm… dopiero po latach zrozumiałam, że nigdy tam nie trafiały.
Pewnego wieczoru przyszedł Mikołaj, a ja się zastanawiałam, skąd ma na palcu obrączkę mojego taty. Jako rezolutna 5-latka uznałam, że Mikołaj jest złodziejem. Wyrwałam mu z ręki laskę i zaczęłam go okładać, krzycząc w niebogłosy: „Złodziej! Złodziej! Mamy w domu złodzieja!”. Mama próbowała go uratować, ale zanim jej się to udało, Mikołajowi spadła z głowy czapka i urwała się broda. Byłam tak zdezorientowana, że uciekłam z płaczem do pokoju i przez tydzień nie odzywałam się do rodziców. Czułam się oszukana!
Czy Mikołaj w ogóle istnieje? Wciąż wierzę, że tak i nikt mnie nie przekona, że jest inaczej. To dlaczego ten prawdziwy święty jeszcze mnie nie nawiedził? No cóż, nigdy nie byłam grzecznym dzieckiem…
***
Mówi się, że są cztery etapy w życiu człowieka:
- Wierzysz w Świętego Mikołaja.
- Nie wierzysz w Świętego Mikołaja.
- Jesteś Świętym Mikołajem.
- Wyglądasz jak Święty Mikołaj.
Hmm… Pan Kupa dotarł już do trójki, tak że zaczynam się o niego martwić. W tym roku również nie było inaczej. Pan Kupa ubrał swój super strój, brodę i czapę. Grunt, że sztucznego brzucha nie musiał dokupywać, bo ma swój i pewnie żaden święty go nie przebije :P Tak czy siak, dzieciaki kolejny raz się nabrały. To dziwne, że głupia wymówka „idę do sklepu” potrafi zdziałać cuda. Kiedy Mikołaj już wyszedł, a Pan Kupa wrócił „ze sklepu”, dzieciaki zaczęły zdawać relację z wizyty świętego.
- Tato, czemu tak długo? Znowu nie zdążyłeś. A Mikołaj tutaj był, właśnie przed chwileczką wyszedł. Biegnij za nim, może jeszcze go dogonisz!
Pewnie zastanawiacie się, co dostałam od mojego Mikołaja? Otóż pewnego listopadowego wieczoru szepnęłam na uszko mojemu lubemu: „A co, gdybyśmy mieli jeszcze jedno małe Kupiątko?”. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że Pan Kupa odbierze to jako żart. Przekonałam się, kiedy nasz Mikołaj wyciągnął z wora poduszkę małego Kupiątka. No cóż, muszę przyznać, że doceniam jego oryginalność. Może to nie jest Kupiątko, o jakim marzyłam, ale i tak jest słodkie. I przytulić się można, nie marudzi i nie płacze.
A Wy, co dostaliście na Mikołaja? Jeśli szukacie już prezentów po choinkę, w naszym sklepie znajdziecie masę oryginalnych upominków!