Walentynki… Święto, od którego ludziom przewraca się w głowach. Nie do końca wiadomo, skąd dokładnie się wywodzi. Podobno początki Walentynek były już w Starożytnym Rzymie, ale nie miały nic wspólnego z obecnym patronem tego święta, czyli świętym Walentym. Nie do końca też wiadomo, który święty Walenty jest naprawdę patronem, bo 14 lutego imieniny obchodzi aż 3 świętych Walentych. Wiadomo jednak, że jest to najbardziej dochodowe święto, zaraz po Bożym Narodzeniu. No tak, wszyscy kupują sobie miliardy kartek i słodkie upominki. A tylko spróbuj być w tym dniu singlem. Zaraz zostaniesz wyklęty! Bo jak można spędzać Walentynki samemu?
Ja też jakoś nigdy nie byłam przekonana do Walentynek. Zresztą w czasach, gdy ja i Pan Kupa byliśmy parą, dopiero zyskiwały popularność. Nie były tak skomercjalizowane jak teraz. Mimo wszystko, te właśnie Walentynki miały być wyjątkowe. Byłam już z Panem Kupą 3 lata i wiedziałam, że ten dzień wybierze na oświadczyny. Już od dawna odkładał kasę. Zaskórniaki trzymał w puszce po ciastkach, ukrytej pod naszym łóżkiem. Nawet nie zdawał sobie sprawy, że o tym wiem. Na kilka dni przed Walentynkami kasa spod łóżka zniknęła. Nie pamiętam, ile dokładnie tam było, ale na pierścionek zaręczynowy w tamtych czasach trzeba było wydać przynajmniej połowę pensji. Pan Kupa doskonale wiedział, jak wygląda mój wymarzony pierścionek. Wiele razy mu go pokazywałam, gdy przechodziliśmy koło jubilera.
I nastały Walentynki. Ja kupiłam Panu Kupie nowy zegarek, co też znacznie obciążyło moje finanse. Ale co mi tam, przecież to mój ukochany. Kiedy wróciłam z pracy, byłam cała w skowronkach. Pan Kupa nawet sam przygotował kolację! Nie obyło się bez świeczek i czerwonego wina. Był także duży bukiet róż. Kiedy skończyliśmy już kolację, nastał ten wyjątkowy moment. Postanowiłam uprzedzić Pana Kupę i wręczyłam mu zegarek. Był trochę zaskoczony.
– No, no, postarałaś się!
– Ty chyba też, co?
– O właśnie, zapomniałbym!
Pan Kupa wręczył mi kwiaty, po czym z wielką powagą oświadczył, że… kupił nam Pegasusa i spytał, czy idziemy pograć. Mam nadzieję, że nie zauważył tego ogromnego rozczarowania na mojej twarzy. No cóż… Chyba mamy zwycięzcę w kategorii „Najgorsze Walentynki”. Faceci…
Teraz jesteśmy już dawno po ślubie i na szczęście Pan Kupa zawsze o Walentynkach pamięta. Co roku dostaje jakieś słodkie poduszki, koszulki z romantycznymi napisami czy zabawne breloczki. A Wy planujecie oświadczyć się w Walentynki? Jeśli nie, to lepiej zmieńcie plany :P Albo chociaż kupcie jakieś fajne gadżety w naszym sklepie.
Wasza Pani Kupa