Każdy coś ode mnie chciał. Nigdy nie mogłem wpasować się w grupę. Byłem nijaki. Nieakceptowany. Wolałem samotność, niż bycie wśród ludzi, bo wszyscy wokół traktowali mnie, jak człowieka zupełnie nadającego na innych falach. Chciałem więc coś z tym zrobić, coś zmienić, sprawić, by mój świat wszedł w nowy, zupełnie inny wymiar.
Początkowo obwiniałem wszystkich wokół, bo uważałem, że to ja jestem super cool, a inni dookoła to albo nudziarze, ale pewniacy, albo ludzie z innej galaktyki. Szukałem sposobu, jakich zmian dokonać, by mnie zauważono. Starałem się znaleźć na siebie plan, by móc zaistnieć w grupie. I wiecie co? Pomógł mi w tym nie kto inny, jak sam we własnej osobie Pan Kupa. To z jego pomocą nawiązałem nowe znajomości i zobaczyłem, że jednak ludzie wokół są normalni, tacy, z którymi można dosłownie konie kraść.
Co zrobiłem? Zaprzyjaźniłem się z Panem Kupą i wedle jego wskazówek, zacząłem bywać z nim wszędzie. Rewelacyjna obudowa telefonu Pan Kupa okazała się być główną zaczepką koleżanek z klasy. Rozpoczęło się od Kupy, a przechodziliśmy do wciąż nowych tematów. Dziś mam koleżanek więcej, niż włosów na głowie i nie ukrywam, dobrze mi z tym. Nie wstydzę się już, nie oceniam ludzi, jak wcześniej, sam otwieram się na nowe znajomości i przygody. Oczywiście t-shirt z Panem Kupą stał się moją podstawową częścią garderoby. Na każdy dzień inny model i inny wzór. Początkowo pół żartem, pół serio, dziś jestem w szkole uznawany za prawdziwego modnisia, który ma styl, wie, co to oryginalność i bycie na czasie. Wcześniej stale się dopasowywałem, krytykowałem innych, jak wyglądają, często też poprzez ciuchy próbowałem coś wyrazić, co przynosiło bardzo mizerny skutek.
I wiecie co zrozumiałem? Jeśli chcemy czegoś wymagać od innych, zacznijmy najpierw wymagać od siebie. Ja dzięki mojemu przyjacielowi Panu Kupie zrozumiałem, że problem tkwił nie w innych, ale we mnie. Po co krytykowałem, zamykałem się, udawałem, że nic mnie nie obchodzi. On otworzył mi oczy i sprawił, że dziś świat należy do mnie, mojego przyjaciela i wspaniałych ludzi, którzy są wokół mnie.