Współcześnie nie wyobrażamy sobie życia bez skarpet czy podkolanówek, a nawet jeśli w naszych szafach królują pończochy, to i tak posiadamy dwie lub trzy pary tego odzienia dla stóp. Skąd jednak skarpety się wzięły? Kto był ich pomysłodawcą i jak przez lata zmieniał się ich styl?
Oficjalna historia skarpet
Prawdopodobnie nie istnieje słowo, które stanowiłoby źródło pochodzenia „skarpety”. Najbliższe wydają się być temu określenia „scar” (blizna) oraz „pet” (pieścić), lecz takie połączenie może nie tylko zastanawiać, ale i dziwić. Odnosi się bowiem do funkcji, jakie skarpety pełnią – mają one odprowadzać pot, chronić przed otarciami, przed zimnem, a także izolować stopę od obuwia. Skarpeta kojarzy się również z domową atmosferą a także z … Świętym Mikołajem pozostawiającym w niej drobne upominki.
Różnorodność dostępnych na rynku skarpet, ich wzorów i kolorów sprawia, iż trudno uwierzyć w to, że pierwsze skarpety były wykonywane ze skór zwierzęcych oraz obwiązywane wokół kostki. Miały one chronić stopę przez bezpośrednim kontaktem z podłożem, a także ją ogrzewać. W starożytnej Grecji czy Rzymie zwykle można było spotkać stopy obute jedynie w sandały, choć i wśród Greków funkcjonowały skarpety wykonane ze sfilcowanych włosów zwierząt, natomiast u Rzymian stopy owijane były niekiedy paskami skór lub tkanin. Dopiero w II wieku n.e. zaczęły funkcjonować skarpetki, nieco przypominające współczesne - szyte i wciągane na stopy (zwane udones).
We wczesnym Średniowieczu powszechne były onuce, początkowo wykonywane z filcu. Prostokątny lub kwadratowy kawałek tkaniny, którym owijano stopę, był używany do butów z wysoką cholewą. Onuce miały za zadanie izolować stopę od obuwia: zapobiegać otarciom na stopach oraz chronić przed zimnem. Pojawiające się w Europie w V wieku n.e. skarpety, były domeną księży, bowiem symbolizowały one czystość.
Najstarsze skarpety, odnalezione podczas wykopalisk archeologicznych datuje się na ok. 1000 rok. Były one wykonane na drutach i znane są jako „skarpety koptyjskie z Egiptu”. Przed nimi skarpety wytwarzane były tzw. techniką nalbinding, używaną od czasów neolitu. Technika ta polegała na zaplataniu pętelek z wełny za pomocą igły.
Do czasu wynalezienia w 1589 roku przez angielskiego duchownego Williama Lee maszyny dziewiarskiej posiadanie własnych skarpet było prawdziwym luksusem, bo też ich wykonanie było czasochłonne. Już wówczas skarpety stanowiły odrębną część garderoby, zaczęły się też pojawiać urozmaicenia w ich wykonaniu i stosowaniu różnych materiałów (m.in. jedwabiu). Kolejny kamień milowy w historii skarpet to rok 1938 i wprowadzenie na rynek poliamidów (nylonu) stworzonych przez przedsiębiorstwo DuPont. Wówczas to zapoczątkowano mieszanie dwóch lub większej ilości przędzy w produkcji skarpet, co zwiększyło możliwości produkcyjne i umożliwiło dostosowanie ich do zapotrzebowania. Ten boom na skarpety trwa do dziś, kiedy to ilość dostępnych wzorów, kolorów, materiałów z których zostały wykonane, może przytłaczać.
Prawdziwa historia skarpet
Prawda jest jednak taka, że opisana w podręcznikach historii ewolucja części garderoby, jaką jest skarpeta, została sfałszowana. Tak naprawdę bowiem twórcą skarpet wciąganych na nogę i „pieszczących stopy” jest nikt inny, jak tylko Pan Kupa (a właściwie Pani Kupa, ale o tym cicho sza…). Podobnie jak wynalezienie penicyliny czy żółtych karteczek post-it, również skarpety pojawiły się w naszej rzeczywistości przez przypadek, a moment ten był zupełnie prozaiczny i niczym nie różnił się od innych chwil w małżeństwie Pana i Pani Kupy.
Otóż pewnej zimowej nocy, kiedy Pan i Pani Kupa leżeli w łóżku, Pan Kupa nieopatrznie dotknął swoimi lodowatymi stopami nóg Pani Kupy. Ta, zbudzona tak drastycznie ze snu zaczęła krzyczeć, że jego nogi są zimniejsze niż powietrze w Karpatach, gdzie spędzali miesiąc miodowy. Dodała też, że przydałyby się mu takie „ciepłe rękawiczki na stopy”, by budził ją raczej pocałunkiem, a nie dotykiem zimnych nóg.
Skruszony Pan Kupa zamówił u swojego krawca takie „rękawiczki”, które nazwał karpatami. Najmłodsze dziecko Pana i Pani Kupa, sepleniące w okresie początkowego rozwoju, często śmiało się z tych „skarpatek” tatusia, choć bardzo lubiło ich miękkość oraz ciepło. Wielką rolę w opowieści odegrał też dziennikarz, który spisując tę historię pomylił się przy wprowadzaniu tekstu – tym sposobem ze „skarpatek”, zrobiły się „skarpetki”.
Należy podkreślić, że Pan Kupa nigdy nie rościł sobie praw patentowych do tego wynalazku. Do szczęścia wystarczyła mu bowiem świadomość, że Pani Kupa jest zadowolona. A o tym, jak bardzo, świadczy ich synek – Kupinek oraz córeczka – Kupeczka.