Biorę się za pisanie wrześniowego wpisu. Zaglądam do kalendarza, a tu już październik! Czy Wam też wrzesień tak szybko zleciał? Muszę przyznać, że trochę się działo. Wiecie, jak to jest. Jak zaczyna się wrzesień, to i zaczyna się nauka. A w końcu dzieciaki trzeba do szkoły wyprawić. Bieganie po sklepach za zeszytami, piórnikami, plecakami i innymi duperelami… Taaak, uwielbiam to… Zwłaszcza, że mój portfel płacze. Dlaczego darmowa edukacja tyle kosztuje?! Na szczęście w końcu przyszedł 3 września. Dzień znienawidzony przez dzieci, ale za to ukochany przez rodziców. Nie to, żebym narzekała na wakacje z dziećmi, ale jakiś odpoczynek chyba się należy, prawda? Tym bardziej, że mój ostatni wyjazd był jakieś trylion lat temu.
Gdy tylko wyprawiliśmy dzieci do szkoły, postanowiliśmy zrobić sobie zasłużone wakacje. Nasze latorośle zostały z babcią. Chyba każdy rodzic zrozumie, co to znaczą wakacje bez dzieci 😊 Kierunek? Włochy! Tydzień w raju. Dosłownie i w przenośni, bo pogoda nam sprzyjała. Ale to chyba temat na osobny wpis, tak że spodziewajcie się niedługo naszej tekstowej pocztówki z wakacji 😊 A tymczasem wracam do rzeczywistości. Jak się okazuje, urlop nie oznacza wcale, że w firmie przejmą twoje obowiązki i po wakacjach będziesz mogła na spokojnie wdrożyć się w pracę. Jedynie znaczy tyle, że jak wrócisz, to będziesz miała dwa razy więcej roboty. Znacie to skądś?
No i jeszcze ta cała jesień. Zimno, zimno, coraz zimniej. Lucy Maud Montgomery w książce Ania z Zielonego Wzgórza pisała: Jakże się cieszę, że żyję na świecie, w którym istnieje październik! Jakież to byłoby okropne, gdyby natychmiast po wrześniu następował listopad! No wszystko fajnie, ale ten nasz październik jakoś nie zachwyca aurą. Z rana skrobanie szyb samochodu, a wieczorem szybko robi się ciemno i zimno… I chyba jedyne, co kocham w jesieni, to ciepły kocyk, kubek gorącej herbaty, wygodne bambosze i ulubiona lektura. Taka chwila dla siebie, kiedy możesz się wyciszyć, zagrzać i zapomnieć na chwilę o tym zimnie za oknem.
A Wy jak znosicie październik? Może znacie jakieś cudowne sposoby na jesień? Co by sobie troszkę humor poprawić? 😊 Bo ja zdecydowanie jestem ciepłolubna i okres jesienno-zimowy to dla mnie istna szkoła przetrwania. Chętnie więc przyjmę wszelkie rady, wskazówki i inne lifehacki, które pomogą uporać się z jesienią.
Gorące uściski!
Wasza Pani Kupa